„Źle urodzone”. Szkodliwe domeny wg Google

2 napisany przez Sławomir Borowy, 24 kwietnia 2015

Czy sam adres domeny internetowej może być powodem, że serwis będzie mieć słabszą widoczność w wyszukiwarce Google? Niestety, okazuje się że tak. Sprawdź, jakich domen nie kupować, żeby nieświadomie nie zaczynać rywalizacji o zasięg w Google z „żółtą kartką”.


Wszystko przez… spam

Google przyjmuje zasadę, żeby prezentować w naturalnych wynikach wyszukiwania wysokiej jakości serwisy, skorelowane z zapytaniami użytkowników. Ta pozornie neutralna zasada skrywa ciemną stronę – fakt, że brak w wynikach pojedynczych solidnych serwisów nie jest dla Google problemem, dopóki te prezentowane będą wystarczające.

Dlatego właśnie Google walcząc ze spamem niespecjalnie ogląda się na fakt, że czasem „wyleje dziecko z kąpielą”.

Spam, rozumiany tutaj jako masowo tworzone witryny nie prezentujące żadnych wartościowych treści, to bez wątpienia poważny problem dla wyszukiwarek. Wynajdywane są wciąż nowe metody na przebicie się w wynikach wyszukiwania. Stąd właśnie szereg – w kolejnych latach coraz ostrzejszych – działań podejmowanych celem usuwania spamu z wyników wyszukiwania.

Spam jest wykrywany w oparciu o szereg parametrów, dla których oceniane są serwisy. Inżynierowie Google niekiedy jednak decydują się na działania masowe w oparciu o pojedynczą cechę, którą można przypisać do dużej liczby spamowych serwisów.  Cechą tą często bywa właśnie felerna domena.

Fakt, że jednocześnie ten sam podejrzany parametr mogą też posiadać zupełnie dobre strony, jest dla właścicieli wyszukiwarki niewielką ceną w zamian za szybkie oczyszczenie bazy ze śmieciowych serwisów. Wyszukiwarka wciąż ma do wyboru szereg świetnych serwisów do zaprezentowania.

Problem mają natomiast właściciele domen, które przypadkiem uznano za spamowe i niezależnie od stopnia dopracowania treści tracą ciężko wypracowane pozycje, a wraz z nimi klientów.

Jakich domen nie kupować, żeby przypadkiem nie wpaść w kłopoty?

Tanie adresy

Jedną z podstawowych zasad generowania spamu jest generowanie maksymalnie dużej liczby serwisów przy minimalnych kosztach. O ile utrzymanie pojedynczej domeny to koszt rzędu 50-100 zł rocznie, o tyle już utrzymanie np. 1000 adresów będzie bardzo kosztowne. Dlatego często spam znajdziemy na najtańszych oraz – przede wszystkim darmowych – domenach.

Tanie czyli jakie? Przez niską cenę nie należy rozumieć promocji organizowanych przez sprzedawców domen. Domeny .com czy .pl są więc bezpieczne. Ich promocyjną cenę zakupu opłacimy zresztą rejestratorowi z nawiązką w kolejnym roku.

Wyraźnie tańsze są jednak domeny regionalne. Technicznie rzecz biorąc – są to sudomeny przypisane do poszczególnych regionów. Nie ma żadnych obostrzeń co do powiązania serwisu z regionem, każdy może więc zarejestrować wybrany wolny adres i uruchomić serwis. A koszt utrzymania domeny regionalnej będzie nawet 3-kronie niższy niż krajowej domeny .pl.

Potencjalnie problematyczne są adresy grup miast i regionów tj.:

  • nazwy miast: adres.warszawa.pl, adres.poznan.pl, itp.
  • nazwy skrócone: adres.wroc.pl, adres.gda.pl, itp.
  • regiony: adres.slask.pl, adres.zachpomor.pl, itp.

Pierwszy raz w polskiej sieci domeny z tych grup straciły zasięg w Google jeszcze w 2011 roku. Wg oficjalnej informacji na blogu Google, usunięto wtedy wyłącznie spamowe serwisy. Praktyka – jak to zwykle bywa – nieco różniła się od teorii i niektóre serwisy firmowe funkcjonujące w domenach regionalnych miesiącami wracały na dawniej zajmowane pozycje.

Drugi moment spadku zasięgu domen regionalnych obserwujemy… dziś! Jak donosi Dziennik Internautów, z Google zniknęła m.in. strona informacyjna PKS Poznań (www.pks.poznan.pl). Ta konkretna witryna jest już dostępna w Google, ale na forach branżowych łatwo znaleźć doniesienia o kolejnych adresach (m.in. z grup gda.pl i wroc.pl), które w wyszukiwarce nie są w tej chwili dostępne.
Należy też wspomnieć o jednej z pierwszych „nowych” końcówek w puli adresów – domenach .info. Od początku były one wyraźnie tańsze od innych globalnych adresów, co oczywiście spowodowało masowe wykorzystywanie ich do publikacji śmieciowych serwisów. W efekcie znalazły się one na cenzurowanym i jeszcze w 2008 r. domeny .info masowo zniknęły na krótki czas z Google. Dziś wydaje się, że są one bezpieczne, jednak analogiczny przypadek powracających problemów z domenami regionalnymi nie daje pewności.

Darmowe adresy

Podobnie, jeśli nie gorzej, jest z darmowymi domenami, jakie niekiedy są oferowane w zamian za np.. doklejane reklamy.

Mowa tu darmowych o domenach najwyższego poziomu tj.:

comment_tLiIRCW2kCcYQNEfwGaGIybNIuKYFIqb,w400

Za darmo? kuszące…

 

Posiadanie krótkiego adresu bez konieczności płacenia za niego jest oczywiście bardzo kuszące. Kosztem są jednak zwykle doklejane reklamy oraz w przypadku przekroczenia krytycznej masy spamu, także zniknięcie z Google.

Z tego samego powodu odradzam  wykorzystania do zastosowań biznesowych subdomen platform blogowych, szczególnie tych mniej popularnych. Jeśli administratorzy nie moderują tworzonych tam witryn, to w pewnym momencie zapewne zrobi to Google, usuwając z indeksu całą grupę takich adresów.

Domeny EMD – „Exact Match Domain”

Osobną grupę potencjalnie problematycznych adresów stanowią te złożone z opisowych słów kluczowych. Google przygotowało pod koniec 2012 r. osobną aktualizację algorytmu celującą w obniżenie pozycji dla niskiej jakości witryn zajmujących wysokie pozycje dla haseł tożsamych z ich domenami.

emd spadek

Spadek zasięgu domen EMD, źródło: moz.com

 

I znów – praktyka pokazała, że wraz z usuwaniem spamu, spadki odnotowały też zwykłe serwisy z podejrzanymi adresami.

Domeny EMD, to takie które zamiast nazwy własnej stosują ogólne słowa, a często długie zbitki słów, np..:

  • tanie-budowanie-domow.pl,
  • pierscionki-slubne.com, itp.

Rejestracja domen tego typu nie oznacza z góry, że nie będą one widoczne w Google -często będą dziś pozycjonować się zupełnie dobrze. Jednak ze względu że wcześniej były obiektem działań, należy traktować je jako grupę wyższego ryzyka.

Domeny zbanowane

Ban w Google oznacza zupełny brak indeksacji. Karę tę otrzymuje go oczywiście za spam.

Zupełnie neutralny adres, z grupy nazwa-firmy.pl może nosić piętno bana, czego nie będziemy świadomi przy jego zakupie. Problem ten dotyczy szczególnie adresów kupowanych u brokerów domen, oferujących ciekawe adresy po dużo wyższych cenach niż koszt samej rejestracji.

Nierzadkie są przypadki, kiedy brandowe adresy zostają przejęte na potrzeb generowania śmieciowych treści. Zwykle po pewnym czasie Google wykryje spam i domena zostanie usunięta z wyszukiwarki, tym samym tracąc wartość dla spamera i… wraca na rynek.

Bez dostępu do panelu Google Webmaster Tools bardzo trudno będzie jednoznacznie ustalić czy domena jest zbanowana, a o niestety to przy zakupie ciężko.

Co warto zrobić kupując „używaną” domenę?

  • Sprawdź, co znajdowało się ostatnio na domenie narzędziem Wayback Machine. Jeśli są to ewidentnie śmieciowe treści, możemy spodziewać się problemów.
  • Brak jakiejkolwiek indeksacji w Google (komenda „site:adres-domeny.pl” w wyszukiwarce) też będzie podejrzany, choć nie należy też traktować tego równoznacznie z problemami – jeśli od miesięcy w domenie nie był dostępny żaden serwis, to Google usunie po prostu nieistniejące treści i nie jest to wtedy związane z żadną karą.
  • Zbadaj linki przychodzące do domeny narzędziem MajesticSEO. Obecność dużej liczby linków z opisami wskazującymi na hasła typowo produktowe, czy (jeszcze gorzej!) powiązane z „niebieskimi tabletkami”, hazardem lub erotyką, prawdopodobnie oznaczają problemy i dodatkową pracę nad ich usuwaniem.
  • Bezwzględnie, po zakupie domeny, dodaj ją do narzędzia Google Webmaster Tools i prześledź komunikaty w sekcji „Ręczne działania„. Komunikat jak na obrazku poniżej oznacza ban, ale w zasadzie jakakolwiek informacja w tej sekcji wieszczy problemy.
czysty spam

Ban w Google Webmaster Tools

 

Jeśli trafiła się domena z karą, pozostaje przygotować nowy serwis i już po jego publikacji użyć formularza ponownego rozpatrzenia witryny (jest dostępny we wspomnianym Webmaster Tools). Opisując dokładnie historię przejęcia domeny, możemy liczyć że w ciągu kilku/nastu dni kara zostanie zdjęta, a nowy serwis zaindeksowany w Google.

Niemniej obok dodatkowej pracy jaką trzeba wykonać, sama domena która raz trafiła „na cenzurowane” prawdopodobnie przez dłuższy czas pozostanie pod czujnym okiem algorytmu.

TL:DR, czyli dobre zasady doboru firmowej domeny

Jak więc już na starcie, przy wyborze domeny nie narazić się na problemy w zdobywaniu zasięgu z wyników organicznych Google?

Po pierwsze, unikaj długich domen złożonych ze słów opisujących produkty.

Po drugie, o ile możliwe – wybierz domenę krajową .pl lub .com.pl, albo domeny globalne .com, .euStroń od domen regionalnych, a bezwzględnie wystrzegaj się tych darmowych.

Po trzecie, sprawdź historię domeny i przejrzyj prowadzące do niej linki – szczególnie jeśli przejmujesz adres który wcześniej był zajmowany przez inny serwis.

W praktyce, o ile Twoją firmę reprezentuje marka o unikalnej nazwie, nie będzie to zadanie trudne. Jednocześnie uchroni przed przypadkowym wpadnięciem w bezwzględne tryby algorytmów antyspamowych. A przecież dla biznesu nawet kilkudniowa utrata widoczności w Google to poważny problem.

 

A jeśli mam domenę z listy wysokiego ryzyka?

Za wyłączeniem darmowych adresów, nie ma powodu do paniki. O ile domena nie ma problemów z rankingiem, można z niej korzystać, mając jednak na względzie, że ewentualne przyszłe problemy tj. nagłe spadki widoczności w wyszukiwarkach, mogą być przyczyną podejrzanego (dla algorytmu) adresu.

W przypadku spadku widoczności nie można też z góry zrzucać wszystkiego na adres – zerknięcie do panelu Webmaster Tools często wyjaśni przyczyny kłopotów.
Z drugiej strony, jeśli nawet kilka dni utraty widoczności w Google wiązać się będzie z poważnymi konsekwencjami dla biznesu, wtedy możesz rozważyć zmianę domeny na bezpieczną.

Osiągaj wysokie pozycje w wyszukiwarce, które przełożą się na większą sprzedaż.

Ilustracja: David Castillo Dominici / FreeDigitalPhotos.net

Rate this post

O autorze:

Sławomir Borowy

Nie ma dla niego straconych tematów. Nawet, kiedy wszystko wskazuje na to, że strona przestanie być widoczna w wyszukiwarce, on znajduje sposób na odwrócenie trendu. To dlatego obsługuje najważniejszych klientów w agencji 4PEOPLE. Na imprezach branżowych udowadnia, że o marketingu w wyszukiwarkach można mówić zajmująco, ale też z sensem. Jego wystąpienia mogli oglądać goście wydarzeń, m.in.: Silesia SEM, Festiwal SEO, czy Internetowe Rewolucje z Google. Angażuje się w działalność społeczną. W 2013 roku przez trzy tygodnie uczył kenijskich nauczycieli podstaw obsługi komputerów i internetu.

Spodobał Ci się artykuł? Oceń go!

Rate this post
Reklama w Internecie nie musi być droga!

Reklama w Internecie nie musi być droga!

Umów się na konsultację i poznaj propozycję naszych działań wraz z ich wyceną.

Marketing dla ludzi
Zapisz się do newslettera!
Zdobywaj wiedzę! Co dwa tygodnie otrzymasz najciekawsze artykuły na swoją skrzynkę e-mail!
...i dołącz do ponad 600 subskrybentów!