Blog dla SEOwca jest niczym hostessa przed foodtruckiem
Wyobraź sobie, że prowadzisz mały punkt gastronomiczny. Wyremontowałeś starego vana i sprzedajesz hamburgery wprost z wozu. Masz za sobą kilkaset godzin smażenia burgerów, wydaje Ci się, że wiesz, co smakuje ludziom.
Pewnego piątku dowiadujesz się, że w Krakowie zorganizowano zlot food trucków. Nie myśląc długo, pakujesz się i w sobotni poranek pędzisz autostradą, płacąc krocie na bramkach. Nie boisz się małych inwestycji, wiesz, że trzeba włożyć, by wyjąć. A przecież chcesz być jednym z pierwszych. Wreszcie docierasz na rynek, stajesz w miejscu, które wydaje Ci się odpowiednie i czekasz, aż pojawią się klienci. Niestety z biegiem czasu obok Ciebie ustawia się drugi van z hamburgerami. Potem podjeżdża trzeci, czwarty, siódmy.
Ludzie przechadzają się pomiędzy wozami, czasem ktoś podejdzie do Ciebie, czasem wybierze konkurencję. Ale jedyne, czym możesz walczyć to jakość mięsa, wybór dodatków i cena. Jasna sprawa, nie możesz zejść z kwotą o 10 czy 20%, bo cała zabawa przestanie być rentowna. Jesteś też przekonany, że Twoja oferta jest lepsza, masz lepsze składniki, bardziej kolorowy wóz i potrafisz rozmawiać z klientami. Ale Ci i tak wybierają ofertę innych. Zastanawiasz się, czy mogłeś zrobić coś więcej, żeby zachęcić klienta? Żeby zwiększyć szanse w walce o uwagę?
Jak zwrócić na siebie uwagę?
Podobne pytanie zadaje sobie każdy przedsiębiorca, oferujący usługi i produkty w sieci. W jaki sposób mogę przyciągnąć do siebie klienta dopiero szukającego czegoś, co zaspokoi jego być może jeszcze nieokreśloną potrzebę? Jak mogę dotrzeć do nowego grona odbiorców? Jak nakarmić kogoś, kto jeszcze nie jest głodny?
Najlepszym sposobem szukania tego rodzaju odbiorcy jest wyszukiwarka internetowa. To tam człowiek z nie do końca opisaną potrzebą szuka odpowiedzi. Wpisuje zapytanie i spodziewa się znalezienia strony, która po pierwsze powie mu, czego tak naprawdę potrzebuje, po drugie zaś, zaspokoi tę potrzebę.
Przedsiębiorca tworzy więc stronę, opisującą charakter świadczonych usług. Przedstawia cennik, być może nawet optymalizuje treści zgodnie z zaleceniami wyszukiwarki. Kto wie, może nawet posunie się dalej i zacznie pozyskiwać linki, które powinny przyczynić się do podniesienia pozycji strony dla istotnych słów kluczowych. Ruch na stronie na kilka tygodni wzrasta, ale potem widoczność albo zatrzyma się, albo zacznie spadać. W tym momencie przedsiębiorca zadaje sobie pytanie, dlaczego? Czy pozycjonowanie działa? Dlaczego płacę i nie widzę efektu?
Nie wystarczy jeden wóz
Jeden foodtruck pośród kilkunastu innych może nie wystarczyć. Otwierając stolik przed vanem z własnym logo, zwiększycie szansę, że podejdzie do Was większa liczba klientów. Zatrudniając hostessę, idziecie jeszcze dalej. Szczytem marzeń byłoby otwarcie drugiego foodtrucka i postawienie go kilkanaście metrów dalej, by klienci nieświadomie wybierali pomiędzy jedną z dwóch Waszych ofert. Ale wizja zatrudnienia drugiej osoby czy inwestycji w drugi wóz wydaje się już ponad Wasze siły. To zbyt duża inwestycja, która wydaje się niepotrzebna.
Z pozycjonowaniem strony jest podobnie. Stworzenie nawet najładniejszej i funkcjonalnej strony, poprawnie wyświetlającej się na telefonach komórkowych i ładującej się z zawrotną szybkością, nie wystarczy, jeśli strona posiada ledwie kilka podstron. Zakładając, że w domenie znajduje się do dziesięciu adresów url, możecie zoptymalizować całą stronę pod maksymalnie 20-30 słów kluczowych.
Masz więc dziesięć adresów i około trzydziestu fraz, które możesz wykorzystać w pozyskiwaniu linków. Nie jest najgorzej, ale Twoja strona może zaoferować wyłącznie 10 adresów, które zostaną zaindeksowane w Google.
A teraz wyobraź sobie, że zamiast 10 podstron, masz ich 100 i każda została zoptymalizowana pod 2-3 frazy kluczowe. To daje dziesięciokrotnie większą szansę na pozyskanie klienta. Co więcej, posiadanie tylu podstron w obrębie domeny daje pozycjonerowi większą swobodę w doborze linkowanego adresu czy podlinkowanej frazy. Takie działania wyglądają bardziej naturalnie, a to wyszukiwarce się podoba. Takie serwisy wyszukiwarka lubi.
Jak więc zwiększyć liczbę adresów url w domenie?
Odpowiedź jest prosta. Należy założyć bloga. Przygotować tematyczne kategorie, również zoptymalizowane pod SEO i zacząć tworzyć treści, które będą na stronę przyciągać potencjalnych klientów. Owe teksty będą stolikiem ustawionym przed vanem, hostessą, naganiającą klientów czy drugim wozem, stojącym kilkanaście metrów dalej.
Im większa liczba tekstów na firmowym blogu – zoptymalizowana zgodnie z wytycznymi SEOwca – tym większa szansa, na pojawienie się w wyszukiwarce na frazy nawet pośrednio powiązane z biznesem.
Osiągaj wysokie pozycje w wyszukiwarce, które przełożą się na większą sprzedaż.
Potencjalny klient podejdzie do Waszego wozu. Spojrzy na ofertę i zapyta, co polecacie? Reszta jest już w Waszych rękach.
Polecamy również: