Oszustwa na Facebooku czyli polubione-wyłudzone
Nasze dane są cenniejsze niż złote. Zamiast okradać babcie metodą na wnuczka oszuści wolą wyłudzać pieniądze wykorzystując Facebooka. Jak?
Metoda na wnuczka? To dobre na babcie. W dwudziestym pierwszym wieku liczą się metody, którymi można oszukać młodych, zdolnych i wykształconych. W końcu to na nich można najlepiej się dorobić. Niekoniecznie kradnąc ich pieniądze – raczej dane, które potem można zmonetyzować.
Jestę farmerę do końca świata i o jeden dzień dłużej
Sprawdzonym sposobem są farmy fanów. Czym są? Można je określić jako fanpage skupiające ludzi w celu osiągnięcia konkretnych korzyści. Odmian farm fanów, a także profitów, które dzięki nim można zyskać jest co najmniej kilka.
Zarówno ja sama jak i pewnie inni czytelnicy tego bloga spotykają się najczęściej z farmami odwołującymi się do prostych emocji. Rozpoznać je bardzo łatwo. Już sam tytuł powinien dać nam do myślenia. Nazwy tego typu fanpage odnoszą się najczęściej do bieżących wydarzeń i osób z nimi powiązanych, a co zaskakujące także do śmierci znanych osób.
Głośnym przypadkiem było utworzenie kilku profili Łukasza Berezaka, chorego chłopca kwestującego na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Przykładowe tytuły: Bijemy rekord polubień dla Łukasza Berezaka, Łukasz jesteśmy z Tobą, Łukasz Berezak – Mały Jurek Owsiak itd.
Kolejny fałszywy fanpage
Facebook zalewają także fanpage, dzięki którym „bijemy rekord polubień” dla zmarłych osób. Przykładami z ostatnich dni i tygodni może być Anna Przybylska, Stanisław Mikulski, Paul Walker, Kasia Markiewicz i wiele innych. Farmerzy chcą w ten sposób zagrać na naszych emocjach, wywołać współczucie i chęć oddania „hołdu” tym osobom poprzez kliknięcie „Lubię to!”. Samej kwestii uczczenia ich pamięci w takiej formie nie będę poruszać w artykule.
Skupię się na czymś innym. Być może zastanawiacie się, jaki jest cel osób tworzących farmy fanów?
Jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze. Osoby, które złapią kilka czy kilkanaście tysięcy lajków są w posiadaniu strony, którą mogą wykorzystać na kilka sposobów.
Po pierwsze – posiada sporą liczbę osób do której może kierować reklamy Facebook Ads. Teraz wyobraźmy sobie, że złapani w taką farmę jesteśmy adresatami reklam, które emituje właściciel farmy. Wszystko jest w porządku do momentu, w którym te reklamy nie staną się irytujące lub wyświetlane reklamy nie staną się źródłem problemów pokazując np. nieprzyzwoite treści.
Po drugie – farmer ma możliwość sprzedania takiego fanpage. Na serwisach aukcyjnych i ogłoszeniowych można znaleźć ogłoszenia dotyczące sprzedaży stron z pewną liczbą fanów. Ceny w zależności od wielkości fanpage wahają się do kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych (jak w przypadku fejkowego profilu Łukasza Berezaka, o którym wspominałam wyżej).
Z kolei kupujący farmę ma dwie opcje. Zakupiony fanpage może wykorzystać do emitowania swoich reklam lub zaadaptowania go do swojego biznesu. Wtedy może się zwrócić do Facebooka z prośbą o zmianę nazwy lub połączenie stron – i voilà!
Zastanawialiście się, skąd wzięły się polubienia stron, których nigdy nie lajkowaliście? To już wiecie.
Bądź aktywny (czyli napchaj nam kieszeń) i napisz wierszyk
Naciągacze grasują też w różnych facebookowych grupach. Często pojawiają się tam wpisy, których jakaś osoba informuje o fantastycznym konkursie, w którym można wygrać iPhona, markowe buty, kosmetyki i co tylko można sobie wymarzyć. Co ciekawsze czasem iPhony są rozdawane za darmo, ponieważ uszkodzona została folia ochronna, czy napis iPhone się zatarł.
Absolutnym hitem było „rozdawanie” domów na nowo wybudowanym osiedlu ze względu na błahą wadę.
Jakie są motywy tego typu działań? Nic nowego – pieniądze.
W poniższym przykładzie, aby wygrać zestaw kosmetyków przechodzimy na zewnętrzną stronę. Wczytując się w regulamin poznaję prawdziwe warunki „konkursu”. W skrócie: zbierasz punkty subskrybując katalog za pomocą SMSa premium za jedyne 6,15 zł. Dodatkowo musisz napisać wierszyk (!) dotyczący produktu, który chcesz wygrać.
„Konkursów” tego typu jest całe mnóstwo. Istnieją nawet facebookowe strony, które co kilka dni informują w swoich postach o nowych nagrodach. Zaskakujące, że sama strona ma ponad 24 tys. fanów, a pod postami pojawia się nawet 400 lajków/udostępnień.
Co zyskuje organizator? Schemat tego typu działań jest podobny. Są to m.in. pieniądze za SMSy, a także dane: numer telefonu, adres email, być może również inne dane osobowe. Nie wiadomo co z tymi danymi stanie się potem, w jakim celu lub przez kogo zostaną one wykorzystane.
Na marginesie warto również wspomnieć o generowaniu większego zaangażowania na swoim fanpage dzięki komentarzom i udostępnieniom. Dzięki temu można docierać do swoich fanów lub umożliwić to innym. Taką aktywną stronę można potem sprzedać za większą kwotę – ze względu na dobre parametry zaangażowania użytkowników.
Konkursy czy też gry poprzez aplikacje to kolejna możliwość „farmienia”. Dla użytkowników niosą spore zagrożenie. Aby zapisać się do aplikacji należy zezwolić na udostępnienie jej danych. Zaprawne większość ludzi odruchowo klika „akceptuj”.
Należy być tutaj szczególnie ostrożnym, ponieważ przez taką aplikację można pozyskać jeszcze więcej danych – począwszy od postów na naszej tablicy i zezwolenia na ich publikowanie przez aplikacje, przez listę naszych znajomych, po uprawnienia do fanpage, którymi administrujemy.
Droga na skróty. Czy słuszna?
Kolejną możliwością wykorzystania mechanizmu „farmienia” jest zwiększenie liczby fanów na fanpage. Dzieje się to za pomocą skryptów, które bez naszej wiedzy powodują zalajkowanie danej strony i/ lub udostępnienie pewnych treści na osi czasu. Jest to metoda, która umożliwia szybkie zdobycie dużej liczby fanów strony w krótkim czasie.
Z punktu widzenia długofalowej strategii obecności na Facebooku metoda ta jest szczególnie wątpliwa. Czy osoby, które wpadły w pułapkę są grupą docelową? Czy będą zainteresowane proponowaną tematyką fanpage czy też promowanym produktem? Czy mogą stać się oni klientami? Szerzej poruszałam tę problematykę w moim poprzednim artykule.
Warto zwrócić również uwagę na fakt, że tego typu nieetyczne zachowania w momencie ich wykrycia mogą przyczynić się do poważnych problemów wizerunkowych, ponieważ oszukani Internauci potrafią być bezlitośni.
Uważaj w co klikasz!
W przeważającej części strony tego rodzaju to tzw. scam. W zaskakująco skuteczny sposób wykorzystuje sztuczki socjotechniczne skłaniając facebookowiczów do klikania. W ten sposób wirusowo rozpowszechnia „zainfekowane” posty.
Taki wpis pojawia się na tablicy naszego znajomego. Najczęściej jest to imitacja filmiku o intrygującym, kontrowersyjnym, bulwersującym tytule. Ponieważ ufasz swoim znajomym, klikasz „play”, by odtworzyć filmik.
W rzeczywistości jednak nic nie obejrzysz. Klikając uruchomiłeś skrypt, który udostępnia na Twojej osi czasu post, a następnie Twoi znajomi zaciekawieni tym, co udostępniłeś klikają i powodują dalsze rozprzestrzenianie się postu na Facebooku.
Inny scenariusz to przekierowanie na zewnętrzną stronę i weryfikacja wieku po numerze telefonu, co jest jednoznaczne z zapisaniem nas do usługi płatnych SMSów lub prośba o zainstalowanie brakującego kodeka, który w rzeczywistości zawiera złośliwe oprogramowanie. Oczywiście możliwości istnieje jeszcze więcej, więc powinniśmy mieć się na baczności.
Sprytny jak Polak? Niekoniecznie
Nie myślcie, że tylko my, Polacy, jesteśmy tak sprytni w wykorzystywaniu Facebooka. Przykładowo w Wielkiej Brytanii scamy dotyczyły możliwości m.in. wygrania iPhonów, ale również darmowych biletów na Rolling Stones i One Direction.
W Niemczech grasował nieśmiertelny konkurs na iPhony, a jeśli komuś nie przypadł do gustu nowy wygląd Facebooka wpadał na scam, który obiecywał przywrócić poprzedni wygląd serwisu. Naiwnych nie sieją, bez względu na szerokość i długość geograficzną.
Charytatywnie na swoją korzyść
Czujność powinna być również zwiększona przy wszelkiego rodzaju „łańcuszkach charytatywnych”. Na tablicach znajomych często obserwuję zdjęcie np. dziecka wraz z krótkim opisem i prośbą o pomoc, a także numerem konta.
Oszuści jednak nie próżnują i po raz kolejny próbują się zagrać na emocjach i współczuciu ludzi. Tworzą tego typu posty kopiując treść z portali, na których znajdują się informacje o zbiórce pieniędzy w celu leczenia czy rehabilitacji dzieci, podmieniając numer konta. Dlatego zanim udostępnisz taki post lub wykonasz przelew sprawdź czy informacja ta jest prawdziwa i numer konta na które należy przelać pieniądze jest prawidłowy.
Nie neguję takiej formy rozpowszechniania informacji i pomocy innym – jest ona jak najbardziej słuszna, ale tylko w przypadku jeżeli pójdą za nią konkretne działania. Samo polubienie postu czy jego udostępnienie nie sprawi, że jakiekolwiek pieniądze zostaną przekazane na rzecz „akcji”, którą promują.
By przemówić ludziom do rozsądku i pokazać, że same lajki nie zmienią się w realne wsparcie UNICEF przygotowało krótki, ale sugestywny filmik:
Jak Cię widzą, tak Cię piszą
No dobrze, czy jednak (pomijając płatne SMSy itp.) oszustwa na Facebooku są aż takim zagrożeniem? No cóż – są.
Prosty przykład. Rekruterzy coraz częściej sprawdzają kandydata również w mediach społecznościowych. Dotyczy to zwłaszcza stanowisk wyższego szczebla – choć nie tylko. Chodzi tutaj o portale związane z pracą takie jak GoldenLine, czy LinkedIn, ale również o Facebooka, który może okazać się kopalnią wiedzy o potencjalnym kandydacie.
Gdy osoba prowadząca rekrutacje trafi na profil kandydata i jej oczom ukażą się opublikowane zapewne nieświadomie posty takie jak: „Tak się bawią 18-latki na domówkach”, czy „Trzy gimnazjalistki w ciąży po zabawie w słoneczko – nagranie wyciekło do Internetu” wraz ze zdjęciem o zabarwieniu erotycznym, prawdopodobnie drastycznie obniży to szansę na pracę. Niekoniecznie ze względu na różnice w podejściu do zachowań seksualnych, ale choćby ze względu na widoczny brak świadomości zagrożeń, wynikających z nieodpowiedzialnego korzystania z Facebooka.
Zdrowy rozsądek albo technologia
Jak się przed tym chronić? Mamy dwie możliwości. Jeśli mamy jakiekolwiek podejrzenia, możemy po prostu nie klikać. Zdarza się jednak tak, że nasza czujność zostanie uśpiona i wpadniemy w pułapkę. Wówczas z pomocą może przyjść technologia.
W dzisiejszych czasach oczywistym jest, że chcemy chronić swój komputer, dlatego instalujemy na komputerach i smartfonach programy, które pomagają zabezpieczyć się przed wirusami. Z uwagi na to, że coraz częściej jesteśmy ofiarami ataków także przez Facebooka na rynku dostępne są narzędzia, które chronią nas również na tym portalu.
Jednym z nich jest ESET Social Media Scanner. Wykrywa on zagrożenia bezpośrednio na tablicy użytkownika, w prywatnych wiadomościach, ale także na osiach czasu znajomych. Aplikacja jest bezpłatna, zatem warto ją wypróbować.
Niezależnie od wszystkiego warto od czasu do czasu sprawdzać oś czasu i aktywności. Być może nawet nie zauważyliśmy do tej pory, że coś takiego nam się przydarzyło. Przegląd polubionych stron i aplikacji również jest tutaj wskazany. W ramach przedświątecznych porządków warto uporządkować również nasz profil.
Dowiedz się, jak prowadzić kanały w Social Media i pozyskaj zaangażowanych odbiorców.
Zaczęłam od metody na wnuczka. Mimo swojej prostoty jest wymagająca. Trzeba wykonać jakiś research, wybrać moment, stracić sporo czasu. Także ryzyko jest spore – w końcu wyłudzenie to poważne przestępstwo. Oszustwa na Facebooku są prostsze, często też w ogóle nie są nielegalne. No i można na nich lepiej zarobić. Powinniśmy więc zachować czujność – bo prób podobnych do tych opisanych w tekście będzie coraz więcej.