Co wolno wojewodzie…, czyli o ograniczeniach w Google Ads
Na pewno zauważyłeś, że dzisiejszy internet to kopalnia reklam. Nieważne czego w obecnej chwili potrzebujesz – nowych spodni, uzdrawiających ziół z drugiego końca świata, czy złotej nakładki na zęby – w sieci na pewno to znajdziesz. Wystarczy wygooglować. Problem pojawia się, jeśli pilnie chcesz nabyć nową broń palną albo fałszywy paszport. Przedstawię Ci granice, których w Google Ads przekroczyć nie można (lub przekracza się je całkiem trudno).
Zasady dotyczące reklam Google Ads są podzielone na cztery obszary tematyczne: niedozwolone treści, niedozwolone praktyki, treści podlegające ograniczeniom oraz wymagania redakcyjne i techniczne. Każdy z tych obszarów dotyka trochę innego zagadnienia w temacie dobrych praktyk reklamowych. Przyjrzyjmy się im bliżej.
Niedozwolone treści – nie reklamuj!
Niedozwolone treści to produkty lub usługi, których ewidentnie reklamować nie można i raczej ciężko to obejść. Co należy do tego obszaru?
– Podróbki produktów. Nici z reklamowania Vesrace, Coco Canal, Huana Bsosa czy Abibasa. Pamiętajcie, że podróbki są zdefiniowane jako produkty, które naśladują oznakowanie danej marki – nie chodzi o kopie.
– Produkty i usługi uważane za niebezpieczne. Jeśli potrzebujecie instruktarza konstruowania bomby lub środków odurzających to zostaje tylko dark web. A oprócz aż tak skrajnych kwestii – nie można reklamować, m.in. papierosów, tytoniu, czy gazu pieprzowego.
– Usługi dotyczące nieuczciwego postępowania. Google Ads nie umożliwi Ci kupna lajków na instagramie i nie znajdziesz tam osoby, która napisze za Ciebie pracę magisterską na 5 (na 3,5 też nie). Nie zaopatrzysz się również w podsłuchy do pomieszczeń i nie wynajmiesz hakera na jedną noc. Wniosek z tego taki, że trzeba się nagimnastykować, żeby być nieuczciwym.
– Nieodpowiednie treści. Chyba najbardziej rozległa i tajemnicza kategoria. Znajdują się tu treści, które mogłyby zrobić komuś przykrość, promujące nienawiść, nietolerancję, przemoc (czyli sadistic w Google Ads prawdopodobnie by nie przeszedł).
Niedozwolone praktyki – nie rób!
Niedozwolone praktyki obejmują w większości kwestie bycia fair w stosunku do użytkowników wyszukiwarki, jak i samego Google’a. Co to znaczy? Działania reklamodawców powinny być transparentne, opierać się na określonych zasadach. Dotyczy to samych reklam, jak i stron docelowych, np.: miejsca docelowe nie mogą zawierać złośliwego i niechcianego oprogramowania, na witrynie bez ważnego protokołu SSL nie powinny być zbierane dane wrażliwe. Dodatkowo, należy dbać o to, aby nie wprowadzić potencjalnego klienta w błąd związany z promowaną ofertą – nie należy pomijać informacji o płatnościach czy promować rzeczy, których ostatecznie nie ma na stronie docelowej, np. jeśli komunikujesz w tekście reklamy 30% zniżki na cały asortyment, a rzeczywiście przecenione jest tylko kilka produktów to wiedz, że irytujesz potencjalnych klientów i tracisz pieniądze (kliknięcia kosztują). Kategorycznie zabronione jest również wpływanie na systemy reklamowe Google choćby poprzez manipulowanie komunikatem reklamowym.
Treści podlegające ograniczeniom – reklamuj ostrożnie!
Ostrożności w reklamowaniu wymagają treści mogące budzić kontrowersje, nieodpowiednie dla określonych grup użytkowników lub lokalizacji. Jak zapewne się domyślasz jest to erotyzm, hazard, alkohol, prawa autorskie, leki, polityka… O co chodzi i dlaczego Google nałożyło takie ograniczenia? Wyobraź sobie sytuację, w której wyświetlasz reklamę namawiającą do skosztowania nowego 40-procentowego trunku uczniowi szkoły podstawowej lub kierujesz banery z tymże alkoholem na forum AA. No powiedzmy sobie szczerze – nie bardzo. Jeśli chcesz reklamować treści podlegające ograniczeniom, to wcześniej dokładnie zapoznaj się z zasadami na support.google.com. Dla różnych treści występują różne restrykcje, ale również różne wyjścia z sytuacji – np. można ubiegać się o certyfikat uprawniający do reklamowania hazardu.
Wymagania redakcyjne i techniczne – przygotuj uważnie!
Wszyscy pamiętamy czasy TaKIegO PiSmA i wiemy, że nie było to nic przyjemnego – ani nie wygląda, ani nie jest łatwe w odbiorze. Na szczęście Google wprowadziło szereg wymagań dotyczących stylu i pisowni niczym kalifornijski profesor Miodek. Po pierwsze, wszelkie udziwnienia w tekście typu: “z@słony”,”s3kawka”,”d*r*z*e*w*k*o” nie przejdą. Lepiej zaciekawić potencjalnego klienta merytorycznym komunikatem czy atrakcyjną ofertą. Nie serwujmy mu oczopląsu. Po drugie, nie używaj wielkich liter w przesadnej ilości – To Jest Okej, ale TO JuŻ NIe. Ograniczeń dla stylu pisowni jest dużo więcej, ale ogólnie można to ująć w pewne ramy – komunikat reklamowy powinien być po prostu miły dla oka i przyjemny w odbiorze. Pisz takie reklamy, jakie sam byś chciał przeczytać. Nie rób drugiemu, co Tobie niemiłe i tak dalej. Oprócz ograniczeń redakcyjnych, warto również wspomnieć tu o wymaganiach dotyczących miejsc docelowych. Ważne, aby Twoja witryna nie dezorientowała klienta – poprowadź go prostą i przejrzystą ścieżką, aż do upragnionej konwersji – tak, aby wszyscy byli zadowoleni. Zadbaj także o to, aby komunikat reklamowy jasno określał co znajduje się na witrynie. Aha, pamiętaj też, że witryna z reguły powinna działać – 404 niemile widziane.
Podnieś skuteczność swoich kampanii reklamowych z certyfikowanym partnerem Google Premium.
Słowami podsumowania – mimo, że większość z nas ma wewnętrzną potrzebę walki ze wszystkimi ograniczeniami czy zakazami – powiadam Wam, że w tym wypadku nie warto (przecież nie chcemy bana na Adsy). Omawiane zasady zostały skonstruowane w celu wyświetlania wartościowych reklam, sprawiedliwej konkurencji czy choćby zachowania przejrzystości w wyszukiwarce. I mimo, że czasem algorytmy odrzucają rzeczy, których odrzucać nie powinny – pamiętajcie, że zawsze możecie przesłać reklamę do ręcznego sprawdzenia, skontaktować się z supportem w celu omówienia sprawy. A jeśli i to brzmi dla was jak wyprawa na Everest marketingu internetowego, to już na początku możecie oddać kampanie Google Ads w ręce agencji, która bez problemu poradzi sobie z tematem.