Ile tracisz, budując content marketing w subdomenie?
W praktyce biznesowej nagminnie spotykam się z sytuacją, gdzie po negocjacyjnym sukcesie dla realizacji działań z zakresu content marketingu, chwilę później przychodzi porażka w postaci wymuszenia budowania sekcji „blogowej” w subdomenie. Wydaje się, że przemyślanym linkowaniem zewnętrznym i powiązaniem obu adresów można ten problem zniwelować, jednak taka strategia przypomina trochę rywalizację w biegu z hantlami w dłoniach – zwykle po prostu blokuje rzeczywisty potencjał rozwijanych w subdomenach treści.
Co Google mówi o subdomenach?
„Rzecznik SEO” w Google – John Muller, na oficjalnym hangoucie wypowiedział się niejednoznacznie. Stwierdził, że nie ma znaczenia, czy dla nowych materiałów wybierzemy katalog czy subdomenę. Zaraz potem jednak dodał, że osobiście wybrałby katalog, choć niezbyt mocno to argumentuje i pozostawia czytelnika bez jasnej odpowiedzi. Podobnie w oficjalnych materiałach nt. SEO od Google mamy jasne wskazanie, że subdomeny są taktowane w sposób tożsamy z katalogami.
Oczywiście, każdy kto posiada już pewną praktyczną wiedzę w zakresie SEO, nie będzie mógł się z powyższymi twierdzeniami zgodzić. Czasem jednak z „technologicznego lenistwa” albo braku zaufania ze strony administratora domeny głównej, wciąż godzimy się na umieszczanie blogów w subdomenach – bo przecież „jakoś to będzie”. Ile przez to tracimy?
Case study: content marketing w subdomenie
Mnóstwo serwisów klasy e-commerce tak robi, więc decyzja była prosta – chcemy publikować swoje treści, dostaniemy osobną piaskownicę (subdomenę). Wszelkie negocjacje utykają na „technologicznych ograniczeniach bezpieczeństwa” (czyt. „niedasie„).
Tak uruchomiony w 2016 roku serwis na subdomenie zakończył żywot ze statystykami:
– łącznie ok. 450 wpisów;
– zasięg w Top10 Google: 440 fraz;
– generowany ruch organiczny: ok. 1 tys. sesji w ostatnim miesiącu istnienia:
(okresowe skoki zasięgów to materiały RTM, którym udało się zająć pozycje w odpowiednim momencie)
Migracja – oczywiście długa i bolesna, obarczona negocjacjami, spotkaniami i szczyptą zwątpienia, zakończyła się niemal natychmiastowym sukcesem – 10 tys. sesji sekcja blogowa uzyskała już w drugim miesiącu po migracji, a później było tylko lepiej:
W ciągu kolejnych 7 miesięcy działania content marketingowe osiągnęły poziom 100 tys. sesji miesięcznie. Najnowsza aktualizacja poprawiła ten wynik ponownie – i to ponad 5-krotnie. To już jednak zasługa optymalizacji technicznej i znacznie lepszego dopasowania nowych tematów poruszanych na blogu.
Statystyki po pół roku od migracji:
– łącznie ponad 600 wpisów;
– zasięg w Top10 Google: ok. 5 tys. fraz;
– generowany ruch organiczny: 90 tys. sesji (przed ostatnią aktualizacją algorytmu).
Istotny nie jest tu ostatni obserwowany wzrost, ale niemal natychmiastowe (w ujęciu dla algorytmów Google) „odblokowanie” ruchu organicznego po przeniesieniu rozwijanych przez całe lata treści z subdomeny na zaufaną domenę główną.
Bezbolesna migracja z subdomeny
Tobie także przytrafiło się umieszczenie sekcji blogowej na subdomenie i rozważasz właśnie przeniesienie jej na subkatalog, żeby realnie zwiększyć jej moc, zamiast utracić wypracowane już zasięgi? Staraj się podążać według poniższych wskazówek:
Zarówno domena główna jak i subdomena powinny być wpięte w Google Search Console – dzięki temu możliwe będzie obserwowanie postępów w zmianach indeksacji podstron i ew. błędach.
1. Na początek rozważ zduplikowanie całej sekcji blogowej, tj. utrzymywanie jej równocześnie w obu miejscach – w subdomenie i subkatalogu. W obu miejscach ustaw znaczniki Canonical, kierujące zawsze na wersję danego adresu w subkatalogu. To bezpieczniejsze rozwiązanie jest na starcie efektywniejsze od przekierowań, bo w sytuacji ewentualnych problemów z zasięgami łatwiej będzie wrócić do subdomeny.
2. Docelowo należy oczywiście wdrożyć przekierowania stałe (301) ze wszystkich adresów w subdomenie na ich odpowiedniki w subkatalogu (albo przynajmniej tych, które generują istotny ruch lub mają linki zewnętrzne).
Jeśli przy przenosinach zachowasz strukturę adresów, cały proces przekierowań sprowadzi się właściwie do dodania odpowiedniej reguły w pliku .htaccess.
Przykład kodu przekierowującego podstrony 1:1 z subdomeny na subkatalog dla serwerów Apache:
RewriteEngine On
RewriteCond %{HTTP_HOST} ^subdomena\.domena\.pl$ [NC]
RewriteRule ^(.*) https://domena.pl/$1 [L,R]
3. Po ustawieniu przekierowań, w konsoli Google skonfiguruj zmianę adresu. Dzięki temu potencjalnie przyspieszysz migrację, ale przede wszystkim Google pozwoli Ci się upewnić, że przekierowania działają zgodnie z planem.
Poniżej prezentuję ekran weryfikacji zmiany adresu z poziomu konsoli, gdzie w dolnej części widoczna jest informacja o problematycznych przekierowaniach, które warto sprawdzić:
4. Pamiętaj o uzupełnieniu pliku sitemap.xml w domenie głównej. Dla wygody możesz dodać nową, osobną mapę dla sekcji blogowej, co pozwoli Ci łatwiej śledzić postępy w indeksacji w konsoli Google.
Wnioski:
„Postawienie WordPressa” na subdomenie to najprostszy w realizacji pomysł, jaki zwykle przychodzi do głowy, kiedy myślimy o content marketingu.
O ile jednak z indeksowaniem takich treści zwykle nie ma problemu, to już budowanie zasięgów – szczególnie w obszarach oznaczonych przez Google jako „YMYL” (branża finansowa i medyczna) – staje się naprawdę trudne, ze względu na brak zaufania na subdomenach.
Bez wątpienia wykorzystywanie subdomen ma swoje zalety i jest kusząco eleganckie. W rzeczywistości trudno jest później jednak znaleźć zasoby na zdobycie mocnych linków zewnętrznych, które będą potwierdzać jakość publikowanych materiałów i pomogą rozwijać zasięgi.
Osiągaj wysokie pozycje w wyszukiwarce, które przełożą się na większą sprzedaż.
Jeśli nasze działania w obszarze tworzenia poradników, newsów, czy analiz mają przynosić realny wpływ w postaci zasięgów w organicznych wynikach wyszukiwarek – niemal zawsze lepiej będzie zrobić to bezpośrednio w domenie głównej naszego serwisu.
Polecamy również: