Kto państwu tak to spierniczył – czyli majster Google oceni niedociągnięcia stron
Widzisz nagłówek strony, a czekasz na treść? Próbujesz klikać w link, ale elementy strony nagle się przesuwają i trafiasz w reklamę? Szlag Cię przy tym trafia? Cóż, kogoś w Google też. Na tyle mocno, że wyszukiwarkowy gigant zapowiedział na rok 2021 pewne zmiany.
Page Experience Signals – o co w tym chodzi?
Zapowiadane zmiany zostaną oparte o Page Experience Signals – zbiór sygnałów związanych z UX analizowanej strony. Pod pojęciem tym kryją się zarówno elementy już teraz uwzględniane przez Google, jak i nowe czynniki, mniej lub bardziej wpływające na doświadczenia internautów.
Szczególnie ciekawą zmianą może okazać się uwzględnienie czynników tak zwanego Core Web Vitals. Mowa tu o:
1. LCP (Largest Contentful Paint)
LCP to czas, w jakim zostaje załadowany największy (a więc domyślnie traktowany jako prawdopodobnie najważniejszy) element strony. Zalecane jest, by był on wyświetlany w co najwyżej 2,5 sekundy. Jeśli zajmuje to więcej niż 4 sekundy – jest źle.
2. FID (First Input Delay)
FID to czas, jaki internauta musi odczekać do pierwszej interaktywności strony. Czyli czas pomiędzy kliknięciem w jakiś element a momentem, gdy przeglądarka zareaguje na tę reakcję. Jest dobrze, gdy zajmuje to poniżej 100 milisekund. Jeśli powyżej 300 – nie najlepiej.
3. CLS (Cumulative Layout Shift)
CLS to stabilność wczytywanych elementów strony, czyli najciekawszy z wymienianych czynników. Jeśli wszystko na stronie „skacze” wraz z doczytywaniem kolejnych jej fragmentów, najwidoczniej CLS jest na złym poziomie. Jak na razie skutkuje to głównie irytacją internautów, którzy nie są w stanie czytać tekstu, który przez pierwsze sekundy ucieka im sprzed oczu. Albo próbują w coś kliknąć i… trafiają w element, który ostatniej chwili „wepchnie się” pod kursor (lub palec, gdy mowa o ekranie smartfona).
Warto zauważyć, że unikanie tego ostatniego problemu to nie tylko kwestia dopasowania strony pod przyszłe wymagania wyszukiwarki. To także dbałość o wrażenia, jakich doznają użytkownicy strony – a więc Twoi potencjalni klienci. Klienci, których rozdrażnienie może wpływać na podejmowane decyzje.
Page Experience Signals to nie tylko Core Vitals
Poza wymienionymi już wyżej czynnikami, w ramach Page Experience Signals mają być sprawdzane także i inne sygnały wpływające na użyteczność strony. Można wśród nich wymienić szeroko rozumiane mobile friendly, ogólną szybkość działania strony, wdrożenie protokołu HTTPS, czy obecność natrętnych, zasłaniających dużą część ekranu, reklam.
Oczywiście, należy brać tu poprawkę na to, że niektóre z tych czynników mogą nie być aż tak istotne, w przypadku innych (jak wspomniane okienka), warto przekalkulować, czy ich likwidacja nie spowoduje spadku konwersji uzyskiwanych na stronie. Tak czy inaczej, warto mieć z tyłu głowy, że Google z roku na rok coraz mocniej akcentuje znaczenie UX, a umiejętne (!) jego wdrożenie może przełożyć się na usprawnienie ścieżki zakupowej klienta.
Page Experience Signals i Core Vital w Google Search Console
Co istotne, ocenę niektórych czynników Page Experience Signals można już teraz znaleźć w panelu Google Search Console. Mowa tu o sekcji „Ulepszenia”, którą otwiera opcja „Podstawowe wskaźniki internetowe”.
Można tu znaleźć odrębne raporty dla urządzeń mobilnych oraz komputerów stacjonarnych. W każdym z nich znajdują się dane na temat podstron, które przy ocenie Core Vitals zostały zakwalifikowane jako błędne, wymagające poprawy oraz dobre.
Osiągaj wysokie pozycje w wyszukiwarce, które przełożą się na większą sprzedaż.
Czy warto się przejmować?
Termin, w którym Google faktycznie zespoli Page Experience Signals z algorytmem, może ulegać zmianom. Nie wiadomo też, jak bardzo PES będzie wpływać na wyniki. Z drugiej strony część czynników, które będą przy tym uwzględniane, już teraz ma znaczenie – co widać chociażby na przykładzie szybkości wczytywania się witryny. A skoro coś może pomóc, to czemu by o to nie zadbać?
Polecamy również: