Tanie pozycjonowanie – nie stać Cię na nie!
Pozycjonowanie, ważny element marketingu internetowego firmy, jak każda inna usługa może być wykonana na różnym poziomie. Postaram się wytłumaczyć Wam, dlaczego cenniki pozycjonowania są tak diametralnie różne i jakie mogą być konsekwencje wyboru tańszej oferty.
Do każdego biznesu można podejść na dwa sposoby – systematyczną, uczciwą i rzetelną pracą budując zaufanie klientów, poszerzając zakres i podnosząc jakość oferowanych usług lub … No właśnie, w tym miejscu sami możecie sobie udzielić odpowiedzi w zależności od tego, jakie macie doświadczenia zawodowe. Branża pozycjonowania liczy sobie już ponad dekadę, co wiąże się z tym, że Twoja domena najczęściej była pozycjonowana przez kilka, a czasami nawet kilkanaście firm. Ci, którzy wybrali najniższą ofertę cenową pewnie już wiedzą, że nie była to najlepsza decyzja w ich życiu. Natomiast dla tych, którzy myślą o ograniczeniu kosztów, poniższy wpis może okazać się zestawem cennych wskazówek, na co zwrócić uwagę przy wyborze kolejnej agencji SEO.
Budowanie wizerunku firmy to długotrwały proces, na który składają się rozpoznawalność marki, relacje ze stałymi klientami, nieposzlakowana opinia i wiele innych czynników. Wyobraź sobie sytuację, w której przez lata pracowałeś w pocie czoła nad tymi wszystkimi elementami, a teraz Twojej strony nie można znaleźć w wyszukiwarce Google wpisując nazwę Twojej firmy. To, czy Twoi klienci znajdą Cię w internecie jest w ogromnej mierze zależne właśnie od usług pozycjonowania. Spróbujmy przyjrzeć się niektórym z nich.
Przeanalizujmy oferty cenowe, które zaczynają się od kilkudziesięciu złotych do kilku tysięcy złotych za wykonanie teoretycznie „tej samej” usługi. Jak to możliwe, że stawki są aż tak zróżnicowane? Posłużę się przykładem. Załóżmy, że masz nowego Jeepa, żona wyjeżdżając z garażu (przez delikatne rozproszenie spowodowane ostatecznym sprawdzeniem makijażu w lusterku) uderzy w kosz na śmieci. Do którego lakiernika się wybierzesz? Odważysz się zaufać panu Jankowi domorosłemu mechanikowi zarzucającemu szpachlę i lakierującemu farbą, która mu została z poprzedniego klienta, czy jednak zabierzesz swój wóz do autoryzowanego lakiernika?
Analogia występuje na rynku z ofertami SEO. Jeżeli ktoś wykonuje „zleconka” SEO dorabiając do kieszonkowego w liceum czy na studiach – jest w stanie zaoferować niską cenę. Niestety, brak doświadczenia tego typu usługodawców powoduje potem więcej problemów niż pożytku dla pozycji strony w wyszukiwarce.
Kolejną kategorią są firmy wyceniające słowa kluczowe na podstawie liczby zwracanych wyników w wyszukiwarce. Najczęściej oferty za wprowadzenie frazy, na którą jest pomiędzy 500 tys. – 1 mln wyszukiwań do TOP3 kształtuje się w granicach pomiędzy 90 – 130 zł. Tak, takie oferty jeszcze istnieją – też byłem w szoku. Celowo wpisałem w wyszukiwarkę frazę „tanie pozycjonowanie” i na pierwszej stronie wyników znalazły się oferty kilku firm. Naturalnie, oferują one model rozliczeniowy za efekt. Niby korzystnie, bo jeśli strona nie jest zrobiona to nic nie płacisz, ale ma to też swoją ciemną stronę, o czym za chwilę.
Oferty profesjonalnych firm są już droższe i bazują na modelu stałej opłaty abonamentowej oraz dodatkowych opłat zależnych od wypracowanych efektów, co wiąże się z wyższymi kosztami dla klienta. W tym modelu najczęściej rozlicza się za wypracowanie pozycji dla fraz w celu zwiększenia ruchu na stronie lub też podniesienia przychodu w przypadku sklepów internetowych. Zdarzają się również oferty, gdzie opłata jest stała za powtarzalne cyklicznie wykonywane czynności np.: publikacja kilku artykułów, kilkunastu postów tzw. marketingu szeptanego i kilku wpisów w katalogach.
Czym zatem różni się w praktyce oferta za 300 zł w modelu za pełny efekt od takiej, w której jest stale płacona przynajmniej część efektywnościowa?
Przede wszystkim jest to jakość wykonania usługi. Optymalizacja strony pod wyszukiwarkę zajmuje zwykle od kilku do nawet kilkudziesięciu godzin w przypadku średniej wielkości sklepów. Często niektóre elementy wymagają interwencji programisty i w modelu za efekt ten etap prac jest często pomijany, bo najzwyczajniej w świecie wykonawca usługi musiałby w takiej sytuacji dopłacić zamiast zarobić. W przypadku modelu z abonamentem środki na pokrycie takich prac są zapewnione, co przekłada się na jakość optymalizacji.
Firmy oferujące oferty abonamentowe najczęściej w ramach stałej opłaty instalują Google Analytics, Google Search Console i przekazują dostęp klientowi, co pozwala na monitorowanie efektów pracy agencji.
Poza dobrą optymalizacją, każda strona potrzebuje linków odsyłających do niej. W przypadku ofert efektywnościowych, są to linki pozyskiwane automatycznie z różnych źródeł – może to być oprogramowanie typu XRumer, GSA, Zenno Poster, systemy wymiany linków itd. Posty, artykuły, komentarze i inne typy treści tworzonych automatycznie z użyciem tych programów najczęściej nie są w ogóle zrozumiane dla ludzi, a jedynie dla robotów indeksujących.
W przypadku umów abonamentowych są to linki pozyskiwane ręcznie. Artykuły dotyczące produktu czy usługi pisane są przez copywritera, publikowane są na serwisach, gdzie potencjalnie mogą znajdować się klienci. Posty z marketingu szeptanego umieszczane są ręcznie na forach w wątkach powiązanych tematycznie, a nie jak w przypadku automatów – gdzie tylko się da. Jeżeli usługa dotyczy np. księgowości, to posty umieszczane są na forach w tematach, gdzie ludzie poszukują buchaltera. Komentarze na blogach również wyglądają w sposób naturalny, np. na blogu kulinarnym umieszczany jest komentarz z linkiem odsyłającym do sklepu ze sprzętem kuchennym itd.
Ok, wszystko pięknie ładnie, ale żeby moja strona mogła wspiąć się wysoko, to musi być przyjazna dla robotów, prawda? Zgadza się. To wobec tego dlaczego tanie metody są gorsze od tych droższych? To jedno z częstszych pytań zadawanych przez klientów. Odpowiedź na nie jest trywialnie prosta. Google od zawsze stawia na strony, które niosą wartość dla użytkowników. Działania wykonywane ręcznie – poza pozycjami w wyszukiwarce, prze kliki na stronę docelową – budują wizerunek i zasięg. Jak wygląda post z synonimizatora, gdzie pomiędzy przypadkowo posklejanymi wyrazami prowadzi link do naszej strony? Masz rację, delikatnie rzecz ujmując – nie najlepiej.
Dodatkowo, rozwój technologii semantycznych, w które Google coraz bardziej inwestuje, widać na każdym kroku. Niektóre zapytania już z poziomu wyszukiwarki wyświetlają użytkownikowi odpowiedzi np.: fraza „kto jest prezydentem USA” od razu wyświetla w wynikach wyszukiwania postać Baracka Obamy. Tego typu technologia pozwoli na połączenie semantyczne stron, z których pochodzą linki i ograniczenie sztucznie rankujących witryn.
Wróćmy jednak do sposobów rozliczania usługi pozycjonowania. Ostatnią sprawą jest system raportowania. W przypadku ofert abonamentowych są to kilkustronicowe raporty zawierające informacje na temat ruchu, faz, sprzedaży, najczęściej odwiedzanych stron i zachowań użytkowników. Takie podsumowanie zawiera również listę przykładowych odnośników pozyskanych do strony. Pozwala to na monitorowanie na bieżąco postępów pracy.
W przypadku umowy efektywnościowej, jest to najczęściej automatycznie wygenerowany raport z systemu do monitoringu pozycji i przesłany bez chociażby zdania komentarza. W takiej sytuacji nie wiadomo co się dzieje, czy strona jest zoptymalizowana, czy pozyskano jakieś linki i wreszcie, czy i jakie daje to efekty w rozwoju Twojego biznesu. Słabo to wygląda, prawda?
Każdy, kto ma odrobinę oleju w głowie i ma chociażby cień pojęcia o pozycjonowaniu potrafi dostrzec różnicę pomiędzy jakością SEO prowadzonego w modelu abonamentowo-efektywnościowym a samym modelem efektywnościowym. Co więcej, metody ręczne z punktu widzenia dłuższego okresu zapewnią stronie większe bezpieczeństwo przy wdrażaniu kolejnych aktualizacji algorytmu ze strony Google. Kto pozycjonował swoją stronę przed 2012 rokiem nie przejmując się aktualizacjami, doskonale pamięta pierwszą aktualizację związaną z linkami przychodzącymi. To jej wdrożeniu pozycje się posypały i niejedna firma straciła główny kanał pozyskiwania klientów.
Kolejna aktualizacja nastąpiła w grudniu 2013 roku i – niestety – sytuacja wielu firm się powtórzyła. W grudniu 2014 Google podało do informacji, że Pingwin 3.0 jest algorytmem, który na bieżąco monitoruje profil linków prowadzących do strony. Pomijam już inne aktualizacje algorytmu takie jak Panda, Autorship czy Payday Loan’s.
Za każdym razem gdy strona została wyrzucana z indexu Google, zaczynała się walka o to, by z powrotem pojawiała się w wyszukiwarce. Często było to sytuacją wielu dramatów. Firmy miały domeny takie jak ich nazwy, i ciężko było zmienić ot tak domenę, która była na gadżetach firmowych, wizytówkach, materiałach reklamowych. W przypadku dużych marek np. z branży motoryzacyjnej dochodziła jeszcze cała reklama drukowana, telewizyjna itd. Teraz pomyśl, że z powodu chęci zaoszczędzenia kilkuset złotych jesteś w sytuacji, że w każdym miejscu musisz zmienić nazwę domeny, żeby Twoja strona pojawiła się znowu w wyszukiwarce Google. Jesteś tego świadomy? Masz odłożone środki, które pochłonie taka sytuacja?
Przewrotnie skomponowany tytuł z antytezą pewnie wielu odebrało z przekąsem: przecież płacę firmie 300 zł, mam efekty i „mi się spina”. Mam nadzieję, że po przeczytaniu powyższego tekstu w głowach niektórych zaczną przynajmniej pojawiać się pytania – czy aby na pewno moja agencja nie pozycjonuje mnie spamem? Czy oferta firmy, która ostatnio do mnie pisała nie byłaby lepsza mimo tego, że jest droższa? Dlaczego inna firma chciała za tę samą usługę zdecydowanie więcej? Jaki w ogóle ruch na stronie dają mi te 2 frazy za 100 zł?
Pozostawiam was z tymi pytaniami. I na koniec zapytam jeszcze raz: tanie pozycjonowanie, czy stać Cię na nie?
Osiągaj wysokie pozycje w wyszukiwarce, które przełożą się na większą sprzedaż.
Zapraszam do dzielenia się przemyśleniami i dyskusji w komentarzach.
Polecamy również: