Za darmo umarło czyli dlaczego nie używam AdBlocka

10 napisany przez Adam Perz, 09 grudnia 2014

Korzystając z AdBlocka najzwyczajniej w świecie okradamy twórców treści i prowadzących serwisy. Efektem jest inflacja reklam i coraz gorsze treści.

Gdy napisałem jakiś czas temu artykuł na temat konieczności reklamowania się w internecie, uderzyła mnie jedna rzecz – niewielka tylko część komentarzy odnosiła się do skuteczności reklam czy kierunku, w jakim się rozwijają. W większości komentujący narzekali na ich uciążliwość oraz wychwalali narzędzia do blokowania i ograniczania ich.

Podcinanie gałęzi

Czy ich używanie jest w porządku? Dla mnie nie. I nie piszę tego z punktu widzenia osoby pracującej w agencji zajmującej się tworzeniem kampanii reklamowych w internecie. Z mojego punktu widzenia, jeśli ktoś jest tak negatywnie nastawiony do reklamy, że jest w stanie zainstalować sobie specjalne oprogramowanie, to lepiej mu takich reklam nie pokazywać, bo raczej dużych efektów z tego nie będzie. Po prostu uważam, że blokowanie reklam jest poważnym zagrożeniem dla samych serwisów internetowych, które tworzą i udostępniają treści i dzięki niej zarabiają.

Za chwilę wrócę do tej myśli. Teraz jednak pozwólcie, że pochylę się nad ciekawym paradoksem.

Z narzędzi do blokowania reklam korzystają często ludzie bardzo aktywni w internecie, nierzadko z wiedzą techniczną, spędzający wiele godzin codziennie przed monitorem. To osoby, których aktywność zawodowa jest często powiązana z internetem właśnie.

Można powiedzieć więc, że to nie ludzie mało doświadczeni w posługiwaniu się komputerem są użytkownikami tego typu oprogramowania, ale starzy wyjadacze którzy powinni najlepiej wiedzieć, że to właśnie reklamy są w dużym stopniu paliwem napędzającym internet.

A jednak zachowują się w sposób tak mocno szkodzący autorom treści!

I tu wracamy do kwestii dochodów serwisów internetowych. Większość z nich utrzymuje się z emisji reklam. Czy nam się to podoba czy nie, jest to najprostszym i najpopularniejszym sposobem finansowania lub współfinansowania treści w internecie. Jest też praktycznie jedyną możliwością dla osób które np. hobbystycznie prowadzą swojego bloga i dzięki nim mogą uzbierać niewielkie środki, choćby na opłacenie serwera czy domeny.

Nie będę szczegółowo omawiał zalet tego modelu bo wszyscy je znamy. W wielkim skrócie można powiedzieć, że dostęp do wielu materiałów i treści lub rozrywki użytkownicy mają za darmo. To reklamodawcy wykładają środki w zamian za ekspozycje swojego przekazu.


Liczy się sprzedaż i przyciągnięcie uwagi.

Na zdrowy rozum, ponieważ serwisy te nastawione są na uzyskanie jak największego ruchu, powinny prezentować dobrej jakości treści. Po co? żeby przyciągnąć użytkowników. Tyle teoria. W praktyce jest oczywiście różnie. Click baiting, kopiowanie treści, artykuły pisane przez studentów za kilka złotych – to wszystko przyczynia się do obniżenia jakości publikowanych treści. Czy jednak alternatywy pozwoliłyby tego uniknąć?

W tym miejscu chciałbym pokazać wam inne sposoby wspierania serwisów – takie, które nie oszukują ani autorów ani dostawców treści. Można potraktować je jako swoisty rachunek sumienia.

Treść sponsorowana

Pewnym źródłem dochodu jest zamieszczanie treści sponsorowanych lub tworzenie ich na zamówienie.

To, że artykuł jest sponsorowany nie oznacza, że nie ma żadnej wartości, ale przecież wątpliwości są. Można też oczywiście w takich tekstach polecać usługi jednej czy drugiej firmy lub recenzować jakiś konkretny produkt. Budzi to z pewnością wątpliwości o obiektywizm tych materiałów i dobór tematyki.

Czy rzeczywiście chcecie czytać teksty sponsorowane z większą lub mniejszą świadomością, że ktoś zapłacił za jego udostępnienie/stworzenie lub podsunął temat?

Płatna treść

A może za dostęp do swoich lubionych treści, blogów jesteście gotowi płacić? Jak jest u was z korzystaniem z tej możliwości? Czy płacicie za dostęp do treści?

W takim modelu działa wiele platform np. Piano jeśli chodzi o dostęp do treści lub Spotify i Deezer jeśli chodzi o muzykę czy cała masa serwisów oferujących nam filmy i seriale również w odpłatnej wersji.

Czy płacisz za dostęp do tych materiałów czy tylko ograniczasz się do darmowych treści często dostępnych w tych serwisach (opłacanych dzięki reklamie) lub może nawet pozyskujesz je w sposób nielegalny?

Czy zapłacilibyście 3,75 USD za dostęp do NYTimesa?

Czy zapłacilibyście 3,75 USD za dostęp do NYTimesa?

Datki

Są też strony utrzymujące się z dobrowolnych datków przesyłanych przez swoich użytkowników. Takim flagowym przykładem jest Wikipedia z której z pewnością korzystacie kila razy w tygodni. Utrzymanie tak potężnej infrastruktury i zarządzanie nią wymaga ogromnych nakładów finansowych, przy tym dbanie o obiektywizm i oraz przejrzystość materiałów oraz dostępność wiedzy dla wszystkich wyklucza inne modele. Czy wspieraliście już Wikipedię?

Bo jestem pewien, że z niej korzystacie. Dodam, że więcej informacji na ten temat znajdziecie tutaj.

Oczywiście są też inne powody dla których ktoś udostępnia treść i nie wpasowuje się w żaden z przedstawionych przeze mnie modeli np. budowanie wizerunku, promocja itd. Wówczas jednak serwis finansowany jest z innych źródeł. Tak czy inaczej – za treści zawsze ktoś płaci.

Nie jesteśmy jednak wcale skazani na oglądanie reklam. Możemy je obejść w uczciwy sposób.

Google na abonament

Z ciekawym rozwiązaniem wyszło również samo Google wprowadzając (na razie testując) usługę polegającą na zadeklarowaniu konkretnej kwoty w skali miesiąca przez użytkownika i podzieleniu proporcjonalnie jej między witrynami które w danym miesiącu odwiedzamy. Więcej informacji pod w tym miejscu.

Pytanie, ile chcemy płacić? I czy w ogóle jesteśmy na to gotowi.

Każdy filtruje samodzielnie

No dobrze, ktoś powie – ale przecież można tak skonfigurować AdBlocka, żeby reklamy wyświetlały się na niektórych tylko serwisach. Nie trafiają do mnie takie argumenty

Taki filtr każdy ma w swojej głowie! Denerwuje Cię jakaś strona, ma za dużo reklam? Nie wchodź na nią i już – to jest uczciwe podejście.

Czy nie rozumiesz, że po prostu strony które w pewnym sensie okradasz z ich przychodu będą musiały paść lub… dołożyć więcej reklam by zrekompensować sobie straty na innych?

Nie chcesz, nie korzystaj

Sam dobrze wiem, że rzeczywistość nie jest czarno biała i za sukcesem takiego oprogramowania jak Adblock Plus (300 mln pobrań) stoją sami dostawcy treści którzy robią wszystko co mogą by zdobyć wyświetlenia dla reklam zamieszczonych przy ich treściach, poczynając od doboru tematów po przez tworzenie sensacyjnych tytułów zachęcających do kliknięcia a na układzie stron która będzie w stanie zaprezentować nam jak największą ilość reklam, czy konstruowaniu niektórych elementów np galerii tak by chęć obejrzenia każdej grafiki wiązała się z dodatkowym wyświetleniem.

Zyskaj więcej klientów dzięki skutecznym działaniom marketingowym z certyfikowanym partnerem Google Premium.

Sprawa nie jest prosta i w dużym stopniu za rozkwit oprogramowania do blokowania reklam są odpowiedzialni sami wydawcy, ale to nie usprawiedliwia korzystania z niego.

Możesz narzekać na cenę biletu w tramwaju ale jeśli decydujesz się na przejażdżkę to skasuj bilet albo idź na piechotę. To samo odnosi się do stron i treści. Jeśli reklamy na danej stronie denerwują Cię na tyle mocno, że przewyższa to korzyści jakie płyną z korzystania z niej, po prostu jej nie odwiedzaj.

1/5 - (2 votes)

O autorze:

Adam Perz

Współwłaściciel agencji 4PEOPLE, Dyrektor ds. Sprzedaży i Marketingu. Do jego głównych obszarów odpowiedzialności należy pozyskiwanie nowych i obsługa dotychczasowych klientów. Zajmuje się także nadzorowaniem działań marketingowych agencji. Fan piłki nożnej i e-sportu. Biegacz: bierze udział w imprezach sportowych, w tym maratonach.

Spodobał Ci się artykuł? Oceń go!

1/5 - (2 votes)
Reklama w Internecie nie musi być droga!

Reklama w Internecie nie musi być droga!

Umów się na konsultację i poznaj propozycję naszych działań wraz z ich wyceną.

Marketing dla ludzi
Zapisz się do newslettera!
Zdobywaj wiedzę! Co dwa tygodnie otrzymasz najciekawsze artykuły na swoją skrzynkę e-mail!
...i dołącz do ponad 600 subskrybentów!